Przygoda z wolontariatem w bibliotece!

2016-02-09
Regionalne Centrum Wolontariatu w Krakowie

„Emeritus po łacinie, to człek zasłużony,

Powinien się wylegiwać w cieniu pulchnej żony,

Mnie , chociaż jestem od zdrady naprawdę daleki,

Inspirują poniektóre panie z Biblioteki…”

To początek wiersza „W niewoli wolontariatu” pana Zbigniewa Tomskiego – wolontariusza od kilku lat współpracującego z Miejską Biblioteką Publiczną w Chrzanowie. O swojej niewoli w wolontariacie postanowił nam opowiedzieć więcej.

Jak zaczęła się Pana przygoda z wolontariatem? Czy tak jak w wierszu „Jak zostałem Wolontariuszem”? „Byłem kiedyś w Bibliotece w Dzień Wolontariusza…”?

Zbigniew Tomski: Moja przygoda z wolontariatem zaczęła się od udziału w spotkaniu realizowanym w ramach Wszechnicy Chrzanowskiej, w Bibliotece Publicznej w Chrzanowie. Celem spotkań jest, zapoznanie słuchaczy z architekturą, archeologią, geografią, zwyczajami i obrzędami oraz osiągnięciami społecznymi i gospodarczymi, a także aktualnymi problemami powiatu chrzanowskiego. Zaproszenie do udziału w spotkaniu dostałem od Pani Małgorzaty Zbroszczyk, która pełni rolę koordynatorki wolontariatu w bibliotece. Już nie pamiętam jaki to był temat, ale na Wszechnicy Chrzanowskiej są poruszane bardzo ciekawe tematy. Przyszedłem i wtedy pani Małgosia zaapelowała do wszystkich zebranych, iż jeśli ktoś miałby chęci zostać wolontariuszem to ona bardzo zachęca i prosi. Wyjaśniła nam na czym ten wolontariat polega, jakie są jego formy. Na spotkanie z okazji Dnia Wolontariusza dostałem już osobne zaproszenie, ponieważ bywałem już tutaj kilka razy. No i tak to się zaczęło.

Jest Pan wolontariuszem od około 4 lat. Co oznacza dla Pana to słowo – wolontariusz?

ZT: Słowo „Wolontariusz” tak bardziej swojsko to po prostu ochotnik i jak sięgnę pamięcią do tyłu, gdy trzeba było coś zrobić dla kogoś, to wyznaczało się paru delikwentów na ochotnika. Teraz sam sobie wyznaczam zadania i robię to, czego nie muszę.

W takim razie jakie zadania Pan wykonuje, które chce, a nie musi?

ZT: Różne zadania zdarzało mi się wykonywać. Zacząłem od zbierania starych zdjęć, najpierw moich, żeby się ich pozbyć, ale pomyślałem sobie, że mogą odstraszać potencjalne wolontariuszki zaciekawione starociami. Sięgnąłem więc do albumów przyjaciół i znajomych. Wynajduję również przeróżne stare dokumenty, których ludzie z okazji świątecznych porządków, nie zdążyli jeszcze wyrzucić. Zachowałem między innymi moje kartki na żywność i alkohol. Co prawda ominęło mnie przez to ileś schabowych i niespełnionych, bardzo twórczo toastów, no ale dokument jest ważniejszy, niech potomni wiedzą jak się poświęciłem. Dostarczyłem do zeskanowania około 700 zdjęć i dokumentów. Brałem również udział w czytaniu narodowym dzieł naszych klasyków.

Bardziej lubię słowo pisane niż mówione dlatego zająłem się pisaniem. W dziale dziecięcym piszę wierszyki dla dzieci. Nazbierało się ich kilkadziesiąt, a że podobały się, czytałem je moim małym odbiorcom w Ogólnopolskim Tygodniu Czytania Dzieciom. Wiersze były też inspiracją do organizowania spotkań z maluchami, na których z dziećmi układaliśmy i czytaliśmy wiersze.

Podobnie jest z działem promocji w Klubie Literackim – czasami byłem proszony aby być oprawą literacką na różnego rodzaju spotkaniach. Wykorzystywane wtedy są moje figliki tzn. kiedy doszedłem do wniosku, że zdziecinniałem, pisząc tylko dla dzieci, zacząłem pisać bardziej zgryźliwie, co jest typowe dla mojego wieku, czyli zająłem się satyrą i piszę fraszki, krytykują wszystko co się da, nie wyłączając siebie, bo uważam, że jak już nie ma się z czego śmiać, trzeba śmiać się z samego siebie. Co jeszcze? Zdarzyło mi się z okazji benefisów, były dwa takie benefisy na które pisałem okolicznościowe akty i wykonywałem takie prace, można by powiedzieć dekoracyjne. Dla jednego z benefisantów, mimo, że nie jestem monarchistą, zrobiłem koronę i berło oraz napisałem „Akt Koronacyjny”, a dla benefisantki wykonałem egzotyczny naszyjnik i napisałem „Akt Nominację na Królową Podróży”.

Jeżeli chodzi o moją twórczość, to wydałem tomik satyryczny pod tytułem „Śmiechoterapia” , a jego promocja odbyła się w naszej Bibliotece. Następny tomik oddałem do druku.

Co jeszcze ? Robiłem jeszcze statuetkę z mosiądzu „Mądrą Sowę”. Nie wiem czy mądrą, ale starałem się bardzo mądrą zrobić. To było z okazji projektu edukacyjnego „Noc w Bibliotece”. Statuetka była nagrodą Dyrektora Miejskiej Biblioteki w Chrzanowie. Co roku jest takie spotkanie młodzieży z różnych szkół gimnazjalnych i oni robią takie konkursy literackie. Która szkoła w danym roku konkurs wygra, to otrzymuje jakby puchar przechodni tą „Mądrą Sowę”.

Po za tym pisałem też QUESTY- to są takie wierszyki. Zniewolony miłością do biblioteki napisałem QUEST pod tytułem „Tajemnice Biblioteki”, za pomocą którego oprowadzam czytelników po wszystkich działach naszej biblioteki, odsłaniam tajniki wiedzy, drzemiące na półkach regałach. Napisałem też drugi QUEST – przewodnik po skansenie w Wygiełzowie. Może jeszcze jakieś były, nie pamiętam teraz.

Miałem też kilka wystaw w tutejszej Bibliotece w Chrzanowie. Ponieważ interesuję się metaloplastyką i robię różne przedmioty ozdobne i użytkowe, jak również repliki z białej broni. Dlatego często tu bywam w Bibliotece. Współpracuję, kto mnie o coś poprosi, a mogę, to współpracujemy razem.

Różnego rodzaju rzeczy zdarzało się wykonywać. Była taka drobna robótka, statuetka górnika z zaprzyjaźnionego miasta Harnes we Francji, którą biblioteka dostała na pamiątkę. „W wyniku tąpnięć w dyrekcji, miała szanse marne, to teraz z Kronik bibliotecznych wynika, przybyłem jako pierwszy na ratunek górnika…”. Trzeba go było poskładać, to zabawiłem się w chirurga górniczego i ta statuetka jest do dziś.

Jest Pan artystą – pisze, tworzy dzieła. Kiedy odkrył Pan w sobie takie talenty?

ZT: Pisałem okolicznościowe wierszyki na akademie w szkole podstawowej. W wojsku pisałem listy miłosne dla kolegów, a potem zacząłem pisać takie różne wierszyki, fraszki, opowiadania i inne – do szuflady. I tak mi zostało, do dzisiaj. Teraz należę do poetyckiej Grupy Twórczej CUMULUS działającej przy Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie, no i tam mamy różne konkursy, pisze się wiersze na różne okazje.

Pana zdolności artystyczne wzbogacają działalność Biblioteki. A jak wzbogaca Pana ta praca woluntarystyczna? Czy daje Panu satysfakcję, radość? Co powoduje że się chce?

ZT: Po prostu jestem zadowolony, cieszy mnie to że mogę kogoś uszczęśliwić. Nie jest ważne aby tylko od kogoś brać jakieś przyjemności, ale dawać. Jeszcze większa frajdą, jest to jak się widzi uśmiech na twarzy kogoś, jak jest zadowolony.

Uważam, że wyszukiwanie różnych wiadomości, o ludziach którzy już odeszli wzbogaca naszą wiedzę, o tym co już przeminęło, dlatego należy o nich pamiętać, jak by nie było to jest nasza tożsamość.

Senior czy osoba starsza? A może „urodzeni trochę wcześniej”? Pytani o wiek odpowiadają: w jesieni życia, albo 25 lat do setki. Czy wiek ma znaczenie kiedy chce się pomagać innym? Czy wolontariat jest zarezerwowany tylko dla młodych?

ZT: Nic podobnego. Wolontariuszem może być każdy, kto się czuje na siłach, który może jeszcze coś pomóc. To nie musi być człowiek młody. Nie wiem czy jest definicja mówiąca o tym odkąd się jest starym? Mnie się to wydaje dziwne, jak słyszę: „dziadek 60 lat” . Ja mam więcej i jestem urażony, że tak się mówi. Senior to jest najwłaściwsze powiedzenie.

Rozumiem, że pozostaje Pan w niewoli wolontariatu?
ZT: Jak będę kiedyś potrzebny, a będzie to w moich możliwościach to zawsze chętnie pomogę. W tej naszej bibliotece czuję się jak w domu. I fajnie mi się współpracuję, jest miła, przyjemna atmosfera.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

ZT: Dziękuję również.

DSC_0010 (1)

DSC_0003

Zdjęcia pochodzą z Cyfrowego Archiwum Tradycji Lokalnej prowadzonego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie i Ośrodek KARTA w ramach Programu Rozwoju Bibliotek

Wywiad opracowała Karolina Szostak – wolontariuszka Regionalnego Centrum Wolontariatu w Krakowie.