Witajcie!
Ponieważ ostatnio obchodziliśmy Święta Wielkanocy zdobyłam się na parę refleksji o jednej z nich zaraz Wam opowiem.
Pracuję w branży turystycznej, więc często pracuję w okresach świątecznych, wakacyjnych, więc czas dla przyjaciół i rodziny jest niestety bardziej ograniczony. Dlatego właśnie bardzo doceniam czas spędzony z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Jest on dla mnie tym cenniejszy, że przecież takie spotkania mają dobry wpływ na nasze poczucie psychofizyczne. Dodają nam energii, inspirują, zachęcają do dalszego działania lub odradzają. Są to osoby, którym ufamy, z którymi nas wiele łączy.
Co to ma wspólnego z wolontariatem zapytacie? Wiele. Bo przecież pomiędzy wspólnotą, którą jest rodzina, wspólnotą znajomych i przyjaciół jest wspólnota wolontariuszy.
Podczas wolontariatu/-ów poznajemy ludzi, tworzymy więzi, zbliżamy się do innych w sposób w jaki nie łączymy się z nikim innym. Uważam, że wolontariusze mają niezwykły rodzaj więzi opartej na wielu zmiennych (wybaczcie matematyczno-fizyczny żargon). Poznając wolontariusza poznajemy w sposób niezwykle dogłębny: jego środowisko, otoczenie, przyczyny zaangażowania w działalność wolontariacką, cele które chce osiągnąć czyniąc coś dla innych, etc. Poznawałam ludzi w wielu różnych okolicznościach, ale wolontariat jest dla mnie ewenementem, ponieważ nigdzie indziej tak szybko i w tak niezwykły sposób poznajesz drugiego człowieka.
Jest w tym coś wspaniałego, więc uważam, że takie znajomości powinno się pielęgnować, poszerzać krąg. Dlatego tak ważne są spotkania wolontariuszy. Żeby mówić z sensem wyjaśnię na przykładzie International Volunteer Event, w którym brałam udział. Otóż oprócz prezentacji i gier zapoznawczych (ice break’ery są bardzo ważne i przy okazji bardzo zabawne 😉 ) pozostaje ta część, gdzie poznajesz ludzi. Nie zależnie o czym zaczniecie rozmawiać, zawsze gdzieś znajdzie się miejsce dla tematu, jakim jest wolontariat i to jest ten moment, ta rozmowa, która powie Ci o człowieku najwięcej. To właśnie wtedy dowiadujesz się jaką ma postawę społeczną, co nim kieruje i nie raz odkryjesz, że ta na pozór zwyczajna osoba jest czyimś superbohaterem, dba o młodzież/osoby starsze, jej powołaniem są działania organizacyjne, dzięki którym korzystają inni, czy jest bardzo zaangażowana w działalność lokalną. Każda z tych osób, niezależnie jaki rodzaj wolontariatu pełni, jest bohaterem, jest kimś z pasją, z celem. Każda z osób, które tam spotkałam, nawet jeśli rozmowa trwała krótką chwilę, jest dla mnie inspiracją.
Przez chwilę stanęłam w miejscu i patrzyłam, po prostu patrzyłam na to niezwykłe zjawisko, gdzie każdy, nawet najbardziej nieśmiały członek naszej społeczności znajduje porozumienie, otwiera się. Patrzyłam na tych ludzi i byłam pod wrażeniem ich niezwykłości, bo pomimo bohaterstwa, postawy społecznej, nie afiszują się z tym, nie szukają poklasku, nikt im za to nie płaci. Są przykładem dla innych, szczególnie dla tych, którzy działają w sferze publicznej i oczekują nagród za pracę, która powinna być czymś oczywistym, działalnością z poczucia potrzeby czy obowiązku bez oczekiwania na coś materialnego w zamian.
Wolontariusze są magiczni na swój sposób, mają wewnętrzne światło i ta sala pełna tych świateł sprawia, że czujesz w sposób niezwykły, optymistyczny – uczucie, przeżycie nie do opisania.
Dlatego takie spotkania są bardzo ważne, dla nich warto znaleźć czas i przede wszystkim trzeba dbać, żeby takie spotkania się odbywały, wtedy otwieramy się na innych i inspirujemy siebie nawzajem.
Tyle chciałam Wam przekazać od siebie. Mam nadzieję, że zobaczymy się na następnym International Volunteer Event lub innym wydarzeniu gromadzącym wolontariuszy każdego rodzaju, bo przecież mimo różnych zajęć jesteśmy wspólnotą 🙂
Basia Guca,
wolontariuszka Regionalnego Centrum Wolontariatu w Krakowie